Od stycznia do czerwca br. klienci Poczty Polskiej wysłali o 7% mniej listów niż w analogicznym okresie 2018 roku
Od stycznia do czerwca br. klienci Poczty Polskiej wysłali o 7% mniej listów niż w analogicznym okresie 2018 roku. Operator od lat notuje spadki. Wpływa na to głównie rozwój Internetu, telefonii cyfrowej i mediów społecznościowych. Eksperci prognozują, że korzystanie z tradycyjnej formy kontaktu będzie coraz rzadsze. Zjawisko kurczenia się rynku widoczne jest też w innych państwach europejskich, gdzie średnio w rocznym okresie wynosi ok. 5%. Choć bywają też większe spadki, np. w Skandynawii czy Holandii zdarzały się znacznie przekraczające 10%. Tymczasem nasza poczta, ratując sytuację upatruje szansę w rozwoju elektronicznych kanałów komunikacji.
Sytuacja w kraju…
Z danych Poczty Polskiej wynika, że liczba listów zmniejsza się sukcesywnie. W pierwszym półroczu 2019 roku największy operator na naszym rynku zanotował spadek w wysokości 7% w porównaniu do analogicznego okresu 2018 roku. Największe spadki dotyczą listów zwykłych.
– Ten wynik nie powinien stanowić żadnego zaskoczenia. Tradycyjny list w kopercie w czasach cyfrowych technologii nie jest typowym sposobem komunikowania się. Jeszcze kilka lat temu instytucje publiczne stosowały taką formę komunikacji, ale dzisiaj coraz częściej same urzędy wykorzystują korespondencję elektroniczną. Należy prognozować, że korzystanie z papierowej formy kontaktu będzie nadal maleć – komentuje dr Anna Adamus-Matuszyńska, socjolog i wykładowca Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.
W Polsce w latach 2007-2016 zmalała o 25% liczba listów tradycyjnych, co podkreśla Justyna Siwek, rzecznik Poczty Polskiej. I dodaje, że tendencja ta utrzyma się w kolejnych latach. Wpływ na to ma rozwój Internetu, telefonii cyfrowej i mediów społecznościowych. W coraz większym stopniu w strumieniu listów będą obecne przesyłki reklamowe i nadawane w tej formie drobne towary e-commerce.
– Młode pokolenie woli szybsze formy komunikowania się, jakimi są telefony. One mają liczne aplikacje pozwalające na przesłanie dokumentów, zdjęć, listów w wersji elektronicznej itp. Starsze pokolenie w znaczącej części nie lubi Poczty Polskiej, bo kojarzy ją z niską jakością obsługi klienta, oddziedziczoną po przeszłym ustroju – dodaje dr Adamus-Matuszyńska.
… i za granicą
Kurczenie się rynku dotyczy nie tylko Polski. Jak wskazuje Justyna Siwek, europejscy operatorzy mają do obsłużenia coraz mniej tradycyjnych listów. W 2017 roku średni spadek liczby takich przesyłek w państwach europejskich to 4,6%, rok wcześniej wyniósł 5,2%. Średnioroczne tempo spadku liczby listów obsługiwanych przez europejskich operatorów utrzymuje się na poziomie ok. 5% już od ponad dekady. Chociaż w niektórych krajach, np. w Skandynawii czy Holandii, zdarzały się spadki znacznie przekraczające 10% rocznie.
– Dynamiczny rozwój gospodarki cyfrowej ma wpływ na wiele obszarów, m.in. na rynek usług logistycznych. Bardzo szybko rośnie popyt na usługi KEP, ale jednocześnie kurczy się rynek przesyłek listowych. I prawdopodobnie będzie coraz mniejszy, bo bardziej dążymy do tego, żeby wysyłać dokumenty elektronicznie. Tak jest łatwiej, wygodniej i bardziej ekologicznie. Jednak ten rynek nigdy nie zostanie wyeliminowany. Zawsze będzie istniała potrzeba tego, żeby listy docierały w tradycyjnej postaci, w tzw. twardej kopii – stwierdza dr hab. Arkadiusz Kawa, dyrektor Sieć Badawcza Łukasiewicz – Instytutu Logistyki i Magazynowania (Ł-ILiM).
W wielu państwach UE zapobiegano spadkom wolumenów listowych prowadzeniem aktywnej polityki cenowej. Rzecznik Poczty Polskiej zaznacza, że dzięki temu nie malała tak szybko wartość rynku listowego. Jednocześnie państwa europejskie zdecydowały się na wspieranie swoich operatorów. Jak dodaje prof. Kawa, takiej pomocy udzielano w różnych krajach, szczególnie we Francji. W Polsce, choć PP jest operatorem wyznaczonym, to nie ma nakazów, żeby korzystać z tych usług. Kilka lat temu kontrakt na obsługę sądów i prokuratur wygrała przecież konkurencja.
– Są różne formy udzielanej pomocy pocztom narodowym. Obejmują zarówno wprowadzanie barier konkurentom, zawieranie kontraktów z państwem i administracjami lokalnymi, przyjmowanie rozwiązań z zakresu preferencji podatkowych, finansowanie konkretnych usług publicznych realizowanych przez poczty, jak też udziału państw w programach inwestycyjnych – wskazuje Justyna Siwek.
Z kolei dyrektor Ł-ILiM zwraca uwagę na działania zagranicznych odpowiedników naszej poczty. One, wiedząc, że rynek pocztowy będzie się kurczył, poszukały nowych możliwości i postawiły na firmy kurierskie. W efekcie poczta francuska jest właścicielem DPD, brytyjska – GLS-u, a niemiecka – DHL-u. Nasz operator tego nie zrobił. Być może nie miał ku temu mechanizmów, ale też warunki rynkowe były inne.
Pocztowe kierunki
– Najpopularniejsze kraje, do których najczęściej nadają przesyłki nasi klienci to Niemcy, Wielka Brytania, USA, Francja i Czechy. Natomiast do adresatów w Polsce najwięcej przesyłek przychodzi z Niemiec, Chin, Wielkiej Brytanii, Holandii, Francji, Turcji, Malezji oraz Tajwanu – informuje rzecznik Poczty Polskiej.
Według dr Adamus-Matuszyńskiej, chcąc wiedzieć, dlaczego klienci wysyłają przesyłki właśnie do tych państw, trzeba przeprowadzić badania. Ekspert zaznacza, że Niemcy dla Polski to najważniejszy partner biznesowy, ale także kraj, w którym wielu rodaków ma rodziny. W Wielkiej Brytanii czy USA mieszka bardzo liczna Polonia, co też sprzyja częstotliwości nadawania przesyłek. Dziwić mogą Francja i Czechy, ale może to wynikać przede wszystkim z kontaktów biznesowych.
– Poczta widzi potencjał w elektronicznych kanałach komunikacji. Rozbuduje ofertę e-usług i postawi na rozwój związany z e-commerce. To odpowiedź na bardzo duże wzrosty przesyłek e-commercowych. Dostosowujemy naszą sieć logistyczną nie tylko do opracowania listów, ale przede wszystkim do obsługi paczek i przesyłek paletowych – mówi rzecznik Siwek.
Zdaniem prof. Kawy, dużą szansą dla Poczty Polskiej mogą być e-doręczenia. Jak zaznacza dyrektor Ł-ILiM, prace nad nimi trwają w ministerstwach. Autorzy pomysłu chcą, żeby przesyłki wysyłane elektronicznie przez administrację (np. sądy) miały taką samą ważność jak dokumenty papierowe. Operatorem wówczas musiałaby być firma dysponująca odpowiednim zapleczem informatycznym i ciesząca się dużym zaufaniem publicznym. Mówi się właśnie o narodowym dostawcy, będącym częścią Skarbu Państwa. Zarówno PP, jak i Ł-ILiM są organizacjami współpracującymi z Ministerstwem Cyfryzacji, Ministerstwem Przedsiębiorczości i Technologii oraz Urzędem Komunikacji Elektronicznej przy tym projekcie.
– Nadal na liczbę korzystających z Poczty Polskiej może mieć wpływ stereotypowy wizerunek tej instytucji. Wydaje się, że operator, pomimo licznych zmian, wciąż nie poradził sobie z negatywnymi skojarzeniami. W oddziałach pocztowych nadal są boksy z szybami, oddzielającymi pracownika od klienta, co nie sprzyja budowaniu zaufania i dobrych relacji. W określonych dniach, a czasami o konkretnych godzinach, są duże kolejki, które zniechęcają do korzystania z usług – podsumowuje dr Adamus-Matuszyńska z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.
ul.Młynarska 3/11, 01-258 Warszawa
: +48 22 490 66 15